niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 3

                Dziewczyna złapała za nadgarstek i wykręciła go. Bóg podziemi upadł na podłogę. Nie zastanawiając się chwycił ją za kostkę i pociągnął do siebie. Straciła równowagę, lecz w ostatniej chwili zrobiła salto do tyłu i stanęła w pozycji walki. Hades podniósł się. Już nie miał na twarzy uśmiechu, pojawił się wyraz zawziętości i lekka złość. Chwycił swoją broń i śmiałym krokiem ruszył na nią. Szybka reakcja dziewczyny, biorąc miecz wiszący na ścianie, sprawiła, że obroniła się przed ostrzem kosy. Dźwięk uderzającego o siebie żelaza rozniósł się po całym pomieszczeniu. Bóg naciskał na nią, a ona z całej siły starała się zatamować uderzenie. Niestety, nie mogła równać się z ogromną siłą boga olimpijskiego. Puściła, i gdyby nie jej ucieczka, zostałaby zraniona w ramię.


                Zrobiła przewrót w głąb pomieszczenia. Lekko dyszała. Jej ręce odczuwały ulgę po skończonym naporze, robiło jej się gorąco. Szybkimi krokami Hades znalazł się tuż przed nią. Śmiało zaatakował. Karolina z wielkim rozmachem zaparowała cios, lecz srebrne ostrze nie wytrzymało takiej siły i pękło na pół. Jedna połówka przeleciała nad nią i wbiła się w podłogę. Zdekoncentrowało ją to, nie spostrzegła, że Hades szykował się na następny atak. Niespodziewanie uczuła na swoim ramieniu mocne uderzenia. Z poślizgiem upadła na podłogę. Szybko zorientowała się, że dostała kosiskiem w ramię. Poczuła ulgę, że nie było to ostrze, lecz jej radość nie trwała długo. Jeszcze lekko otumaniona szybko musiała się podnieść, gdyż Hades ruszał w jej stronę. Tym razem szedł pomału, spokojnie, jakby czekał aż podniesie się. Tak właśnie było, podniosła się i stanęła w pozycji walki. Bez broni.
                - Walka na pięści? Zgoda - powiedział odkładając swoją broń.
                Podszedł do niej, już znacznie szybciej. Jeszcze dobrze nie stanął przed nią, a ręka wzięła szeroki rozmach i próbował ją uderzyć. Karolina upadła na dłoń i robiąc obrót na podłodze, przewróciła Hadesa. Lecz on zrobił przewrót do tyłu i stanął na nogi. Teraz to ona zaatakowała. Podbiegła do niego i uderzyła go w brzuch, zrobił dwa kroki do tyłu i nie czekał ani chwili dłużej. Podszedł do niej próbując ją uderzyć łokciem. Ona zrobiła gardę i zręcznie unikała uderzeń. Pięścią uderzyła go w klatkę piersiową i brzuch. Po jej dłoni przeszedł okropny ból. Zaczęła je masować. Mężczyzna zaśmiał się i przypomniał jej, że ma na sobie zbroję zrobioną z barwionego srebra gwiazd, najtwardszego materiału na ziemi. Dziewczyna nie przejęła się tym. Rzuciła się na niego z pięściami. Uderzała szybko i z precyzją. Hades był lekko oszołomiony, nie był w stanie tego bronić. Wkrótce na jego zbroi pojawiły się czerwone plamy. Było ich coraz więcej. Karolina zagryzła wargę, nie przestawała. Doskonale czuła ból wywołany mocnymi uderzeniami w pancerz, a także szczypanie spowodowane łączenia się potu z ranami. Zaczęła się męczyć, a w ten on złapał ją za dłonie, lekko drżały. Teraz krew spływała jej po dłoniach. Ucisk na nadgarstkach stawał się coraz mocniejszy. Jej dłonie zacisnęły się w pięści, a do oczu nalatywały łzy, usta drgały. Bezlitośnie patrzył jej w oczy. Nagle zamachnął się, przez co uderzyła głową w ścianę. Upadła na podłogę i nie mogła się podnieść. Z nosa zaczęła sączyć się krew, ból w dłoniach nie ustępował. Pojawił się także ostry ból głowy, a uda paliły ze zmęczenia. Była oblana potem po całym ciele.
                Po niedługiej chwili zaczęła się podnosić. Pierw leżała podbierając się na przedramionach, a potem przenosiła ciężar ciała na dłonie. Powoli uniosła się, co zrobiła z wielkim wysiłkiem. Hades patrzyła na nią zdumiony, nie wiedząc, co myśleć. Widział, jak zakrwawione ręce układają się w gardę. Nogi trzęsły się ze zmęczenia, dłonie nie były w stanie do końca zgiąć palce do pięści. Twarz skąpana w samej czerwieni wyrażała ból i strach, lecz oczy okazywały zawziętość. Dopiero teraz zauważył, że suknia podarta była w paski, a kawałki materiałów leżały w całym pomieszczeniu. Mężczyzna uśmiechnął się zawadiacko.
                - Jeszcze nigdy nie widziałem takiej dziewczyny. Jesteś bardziej zawzięta od niektórych bogów, a o boginiach już nie wspomnę. Czemu jesteś tak zawzięta, dlaczego tak ci na tym zależy? Nie lepiej poddać się i wyjść z tego cało, zamiast walczyć dalej, i nawet skończyć w grobie?
                - Mam swój honor i jestem strasznie uparta. Będę walczyć do końca, nawet, jeżeli miałabym zginąć.
                - Naprawdę, jesteś niezwykła, albo głupia. Przedtem nie doceniałem tego, ale teraz - uśmiechnął się jeszcze bardziej i zaczął pomału do niej podchodzić. Nagle zatrzymał się i zmarszczył brwi. Jego uśmiech nagle znikł. - Nic ci nie jest? Robisz się strasznie blada.
                Karolina otworzyła usta, aby coś powiedzieć, lecz w tym momencie przed jej oczami zrobiło się czarno. Nic już nie czuła, ból ustał. Dziewczyna upadała, lecz zanim zderzyła się z posadzką, Hades rzucił się w jej stronę i złapał ją. Od podłogi dzieliło ją zaledwie dwadzieścia centymetrów. Dobrze, że ją złapał, bo mogło to się źle skończyć.

                I znów przed oczami piekielne czeluści. W ustach metaliczny posmak, a w uszach dzwonią dzwonki. Wargi wyschnięte i popękane. Gardło jest suche, nie ma nawet śliny na zwilżenie warg. Tym razem siły odzyskała znacznie szybciej. Lecz gdy zaczęła się rozglądać, zauważyła, że przy oknie ktoś stoi. Sylwetka wskazywała na grubszą kobietę. Miała na sobie szarą sukienkę, a siwe włosy delikatnie spadały jej na plecy. Pomału odwróciła się w jej stronę. Na twarzy miała troskliwy uśmiech, a oczy zdawały się pałać szczęściem.
                - K… Kim jesteś? - Karolina zmarszczyła brwi.
                - Jestem Eureka, służąca. Nareszcie się obudziłaś. Już się bałam, że będziesz tak spać całą wieczność.
                - Byłoby wspaniale - odparła próbując usiąść.
                - Dlaczegoż to? - spytała podbiegając do niej i pomagając.
                - Nadal jestem w Hadesie? - zapytała z nadzieją w głosie.
                - Tak.
                - Właśnie dlatego - westchnęła głęboko.
                - Nie rozumiem, co ci się tutaj nie podoba? - spytała podając jej źródlaną wodę w glinianym kubku. Następnie wyciągnęła w jej stronę talerz z wszelkimi owocami, które kusiły wyglądem i zapachem.
                - O nie, dziękuję. Nie chcę nic jeść.
                - Ależ jesteś głodna. Musisz, bo inaczej umrzesz! - zaniepokoiła się.
                - Nie ma mowy. Doskonale wiem, co się stało z Korą.
                - Z kim?
                - Nieważne - odpowiedziała szybko.
                - Bredzi - odezwał się męski głos. Był dla Karoliny bardzo przyjemny i całkowicie ją wypełniał, lecz zdawała sobie sprawę, że musi go nienawidzić. Dziwne, prawda? Co w ogóle się z nią działo?!
                W drzwiach do jej pokoju pojawił się Hades. Oparłszy się bokiem o framugę zaplótł ręce na klatce piersiowej.
                - Odezwał się wszechwiedzący - gwałtownie upadła na poduszki.
                - I co ja mam z tobą zrobić? - zapytał z westchnieniem podchodząc do niej.
                - Odesłać do domu? - uśmiechnęła się słodko.
                - Przykro mi, ale tego nie mogę zrobić. Zostajesz tutaj - uśmiech gwałtownie znikł.
                - O matko, ale co ja zrobiłam?! - znów usiadła.
                - Nic nie zrobiłaś, dlaczego o to pytasz?
                - Halo, jestem tutaj przymusowo. Jak miałabym się nie pytać? - wykrzywiła się. - Więc dlaczego tutaj jestem?
                - Żeby zostać moją żoną - odpowiedział, jakby było to zupełnie normalne. - Nie martw się, nie zabraknie ci tutaj niczego. Dostaniesz złoto, diamenty, ubrania.
                Dziewczyna z niedowierzania otworzyła usta. Gwałtownie zbladła, a po ciele przeszły ją ciarki. Spojrzała przerażona na Eurekę, a ta tylko zwiesiła sympatyczną twarz, teraz smutną. Oczy Karoliny błyszczały ze strachu, a oddech miała głęboki i szybki. Usta lekko drgały, nie wiedziała, co powiedzieć, co o tym myśleć. W głowie miała pełno pytań, pełno myśli. Nagle twarz pochmurniała, a pięści zacisnęły się. Spojrzała na Hadesa wrogo.
                - Przepraszam bardzo, a co to ja jestem? Czy ja mam na czole napisane „Kupno żony, brać póki wolna”?! - rozzłościła się.
                - Nie. Przynajmniej nie widzę - uśmiechnął się słodko.
                - A w ogóle to ma być jakaś fabuła z „Pięknej i bestii”?
                - Co to jest „Piękna i bestia”? - wtrąciła nieśmiało Eureka.
                - Pozwolił ci ktoś mówić?! - rozzłościł się, dotychczas spokojny, Hades.
                - Zostaw ją! - broniła służącej.
                Mężczyzna spojrzał na nią złowrogo i nie rzekłszy słowa, wyszedł. Karolina jeszcze przez chwilę patrzyła w stronę drzwi, jakby spodziewała się, że zaraz wróci. W pewnej chwili jej wyraz twarzy złagodniał. Odetchnęła z ulgą.
                - On nie żartował z tą żoną, prawda? - zagadnęła dziewczyna.
                - Nie… - odrzekła nieśmiało staruszka.
                - I co ja mam zrobić? Ja mam dopiero dziewiętnaście lat. To niesprawiedliwe.
                - Niech panienka nie płacze - rzekła troskliwie służąca.
                 - Chciałabym - odpowiedziała zwieszając głowę.
                 Służąca usiadła obok Karoliny i przytuliła ją. Dziewczyna w mig spostrzegła, że czuć od niej ciepło. Ciepło matczynej opieki i troski. Poczuła to, co powinna czuć przy swojej mamie. Słone łzy stopniowo leciały jej po policzkach drążąc nowe drogi i skapując z brody w postaci przeźroczystych kropel. W końcu Eureka musiała wrócić do swoich codziennych obowiązków. Karolina została sama w tym wielkim zamku. Zdana tylko na siebie. Nie wiedziała, co może spotkać za rogiem jakiegokolwiek korytarza. Postanowiła więc, że pozostanie w swoim pokoju. Po całym dniu krążenia pomiędzy oknem, łóżkiem i kominkiem miała tego dość. Wreszcie odważyła się ponownie sięgnąć klamki i otworzyć drzwi. I znów spotkała się z obrazami, które zdążyła już zapoznać. Cicho zamknęła za sobą drzwi. Tym jednak razem udała się w stronę przeciwną, niż ostatnio. Nie chciała po raz kolejny spotkać Cerbera, a jeszcze bardziej jego pana. Przemierzając długi korytarz ominęła kolejnych kilka obrazów. Widziała złotowłosą Korę o uśmiechu tak słodkim, że słodycze przy niej traciły swój smak, różowo skórą Jutrzenkę w delikatnym blasku złotych promieni słonecznych oraz Artemidę ubraną w zieloną suknię z łukiem w ręce i kołczanem pełnym strzał.
                Przemierzała wiele korytarzy. Chodziła schodami raz w górę, raz w dół. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że się zgubiła. Nadaremne były próby wrócenia tą samą drogą, zapomniała, którędy szła. Podchodziła od drzwi do drzwi, lecz każde były zamknięte na klucz. Gdy postanowiła spróbować otworzyć ostatnie drzwi, otworzyły się bez najmniejszego problemu. Nie wiedziała czy z widoku, jaki był przed nią miała się cieszyć, czy też być zrozpaczoną. Znajdowała się w komnacie, w której doszło pomiędzy nią a Hades do walki. Bardzo nieśmiało podeszła do foteli, aby sprawdzić czy nie ma tam gospodarza domu. Odetchnęła z ulgą, nikogo nie było. Od razu podeszła do drzwi, przez które weszła pierwszy raz, stamtąd bez problemu wróciłaby do pokoju. One niestety okazały się zamknięte. Karolina oparłszy głowę o drewniane podwoje zaczęła niewyraźnie mamrotać pod nosem. Następnie rozejrzała się po wnętrzu i usiadła na fotelu. Spojrzała na lewą ścianę. Była tam półka z książkami, którą już wcześniej zauważyła. Podeszła tam i zaczęła czytać tytułu książek. Było ich bardzo wiele. Począwszy od fantastyki idąc przez kryminały, horrory, bajki, baśnie, komedie, przygodowe, podróżnicze zakończywszy na science fiction oraz lekturach. Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy, to powieść pt. „Sekretne wrota”. Nie mogła w to uwierzyć. W pospiechu wzięła książkę do ręki. Otworzyła ją na pierwszej, lepszej stronie.
                „- A sekretne wrota rozpostarły się tuż przed nią i natychmiast uczuła cudną woń przygód i niebezpieczeństw. Była jedyną osobą, która wiedziała o tych podwojach, przynajmniej tak się jej zdawało…”- czytała w myślach.
                Tak, to była jej opowieść. Doskonale pamięta ten krótki, aczkolwiek ważny moment. Tylko, że ona tej książki jeszcze nie wydała. Jedynie, co miła to tekst na komputerze oraz narysowaną okładkę. Okładka była taka, jaką sobie wyobraziła. Ciemno-zielona okładka, a na niej drewniane drzwi, które delikatnie zasłonięte są ze wszystkich stron gałązkami drzewa i krzewów. Karolina postanowiła usiąść i przeczytać książkę, sprawdzając czy to faktycznie jej dzieło, czy też jest to skopiowane.
                Czas płyną, a ona zupełnie zatopiła się w swojej własnej powieści. Nie wiedziała ile czasu już czyta, która jest godzina i czy w ogóle ktoś zauważył, że jej nie ma. Była teraz w zupełnie innym miejscu, poza czasem i rzeczywistością - tam, gdzie mogło zdarzyć się wszystko.
                W pewnym momencie do pokoju wszedł Hades. Bardzo cicho zamknął za sobą drzwi, bezdźwięcznie. Śmiałym krokiem szedł w kierunku drugich drzwi, lecz zatrzymał się, gdy tylko ujrzał blond włosy wystające zza granic fotela. Stanął z tyłu, za oparciem i oparłszy się o nie, patrzył w treść książki. Delikatnie się uśmiechnął.
                - Jest moją ulubioną - odrzekł nagle.
                Karolina podskoczyła i stanęła na równe nogi. Odeszła parę kroków w tył, a książkę zacisnęła na piersiach. Patrzyła na niego nieco przerażona. Po ciele przeszedł ją dreszcz. Nie odezwała się ani słowem.
                - Ta książka. Jest moją ulubioną - przerwał nagłą ciszę sympatycznym głosem.
                - Ale to moja książka. Ja ją napisałam. Przecież nawet jej nie wydałam. Skąd ją masz? - składała pojedyncze słowa w zdania.
                - Tak, to prawda. Ona jest twoja. Pisze z boku, że to ty jesteś autorem - dziewczyna sprawdziła to i okazało się to prawdą. Z boku książki pisało jej imię i nazwisko.
                - Ale jak…? - wyszeptała.
                - To proste. Jestem bogiem, a jako Hades mam dostęp do ludzkich marzeń, przyczyn ich dumy, przyszłych rzeczy. Po prostu, można tak powiedzieć, że znalazłem tę książkę w przyszłości.
                - Ale to i tak cię nie usprawiedliwia! Jeszcze jej nie wydałam!
                - Mam to gdzieś.
                - Jesteś okropny! - krzyknęła z nienawiścią.
                - Naprawdę? Dziękuję - odparł arogancko.
                Karolina nic nie odpowiedziała, tylko wyszła przez duże drzwi. Te lekko za nią trzasnęły. Mężczyzna stał w swojej ostatniej pozycji z uśmiechem na twarzy. Najwidoczniej czekał na coś. Niedługo po tym drzwi delikatnie się uchyliły. Usłyszał westchnienie i słowa.
                - Pomożesz mi dojść do mojego pokoju? - zapytała Karolina nieśmiało, wiedziała, że kolejny raz przegrała. Myślała, że sobie poradzi, jednak była w ogromnym błędzie.
                - Ależ oczywiście - odpowiedział dumnie i ruszył w jej kierunku.
                Karolina spuściła wzrok, nie miała zamiaru spojrzeć mu w oczy. Przegrała tą bitwę. Mężczyzna śmiało kroczył przez najprzeróżniejsze korytarze i wchodził po schodach. Karolina cicho za nim kroczyła, nieco zawstydzona.
                Niedługo zajęło im dotarcie do jej kwatery. Nastolatka już wcześniej zaczynała rozpoznawać obrazy. Wiedziała, że jeszcze parę metrów i już będą. Chciała powiedzieć, że już sobie poradzi, lecz nie chciała zaczynać rozmowy. Nawet nie wiedziała jak ma się do niego odzywać.
                - Proszę cię bardzo - powiedział otwierając jej drzwi do pokoju.
                Karolina weszła ze zwieszonym wzrokiem. W pewnym momencie nagle się odwróciła.
                - Powiedz mi, dlaczego ja tu jestem?
                - Przecież znasz odpowiedzieć, słyszałaś ją dzisiaj rano.
                - Jakoś nie chce mi się w to wierzyć! - zaprzeczała.
                - Nie musisz w to wierzyć. Taka jest prawda.
                - Ale…
                - Koniec tematu! - przerwał jej. - A, i radziłbym ci nie chodzić samej po zamku. Nigdy nie wiadomo gdzie szlaja się Cerber, nawet ja tego nie wiem. Do obcych nie jest przyjaźnie nastawiony.
                Wkrótce po tym drzwi zatrzasnęły się. Karolina podeszła do okna. Spojrzawszy z innej perspektywy, nie było tak wysoko.
                - Oglądanie filmów naprawdę się opłaca - odezwała się do siebie, biorąc prześcieradło i baldachim. 

Przejdź do:
-Rozdział poprzedni: Rozdział 2
-Rozdział następny: Rozdział 4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Szablon by Impressole